Przepraszam Was bardzo, za tą karygodną nieobecność. Ale już jestem z nowym postem :)
Tak więc dzisiaj przedstawię Wam dwie niedawno kupione pomadki ochronne z naszego rodzimego Inglota. Jednak niewiele dobrego można o nich powiedzieć.
Ale zacznijmy od poczatku.
Pomadki kupujemy w ładnym opakowniu ( kolory zachęcają )
Ja zdecydowałam sie na :
pomarańczową z numerem 03 o zapachu wanilii (która z wanilią nic wspólnego nie ma ) oraz
niebieską z numerem 01 transparentną bezzapachową.
Kilka słów :
Nawilża usta i zapobiega ich wysychaniu. Regeneruje zniszczony naskórek. Witamina E i wyciąg z wiesiołka pełnią funkcję pielęgnacyjną i nawilżającą. Unikalne połączenie oleju z owoców acai i oleju z nasion granatu zapewnia regenerację suchego i podrażnionego naskórka. Skutecznie zapobiegną szybkiemu wysuszaniu ust. Nie zawiera parabenów.
Moja recenzja:
Mnie pomadki nie zachwyciły. Są bardzo ciężkie i niezbyt trwałe (bez oblizywania ust :D, picia, jedzenia, max 40 min, po tym czasie nie znadziemy ani śladu pomadki na ustach)
Pomarańczową mam zaledwie 5 dni więc niezbyt długo, a już zdążyła sie rozpuścić i złamać!! jest taka hmmm rozlana?!. W sumie po Inglocie spodziewałam sie dużo lepszej jakości.
Jeśli chodzi o kolor to niebieska jest transparentna natomiast pomarańczowa daje bardzo ładny delikatny i subtelny kolorek.
Jeśli chodzi o jej działanie nawilżające to daje rade ale szału nie robi. Jest dużo lepszych pomadek ochronnych w tej cenie.
Za niewiele ponad 3g pomadki płacimy 9 zł.
Generalnie to jestem w połowie zadowolona a w połowie nie. Zrobię pewnie 2 podejscie do tej pomadki w zimie, może nie będzie sie topiła :)
A co wy myślicie o pomadkach pielęgnacyjnych Inglota ? Macie? Używacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz